Lubie ten format... ale rzadko używam :)

Robi wrażenie-Super-:)))
Nie posiadam takiej kolekcji  sprzętowej (MiniDisc) bo tylko stacjonarne Sony oraz Technics.
Co do jakości nagrywania to  moje uszy są zadowolone-:)))

Zacna kolekcja i pięknie zaprezentowana.

Ja też aż tak dużo nie używam, bo muszę dzielić czas na inne formaty też.

Ale pod względem wielkości i łatwości użytkowania MD to był świetny wynalazek.
Gdyby jakość od początku była lepsza, jak CD (czy HiMD), to MD mógł być hitem nie tylko w Japonii.

Obecnie można odtwarzacze (i nośniki, szczególnie uzywane) kupować w JP niemal na kg i w niskich cenach, stąd moje zainteresowanie.
Do tego w JP sprzęt które zwykle opisane są jako tzw. junk najczęściej w moimi doświadczeniu okazują się sprawne po minimalnym serwisie.

Popijam piwko i słucham cudownego Tomasa Lindberga 😎

Wpadłem ostatnio na pomysł aby nagrać sobie kilka kultowych filmów z Arnoldem ze streamingu na VHS.  Póki jeszcze nie zostały zdjęte ze względu na poprawność.
I tu problem: obecnie TV nie posiadają wyjścia obrazu który aktualnie oglądamy. Są same wejścia. Poza tym obecnie najczęściej jako źródło wykorzystamy streaming jak Netflix itp. Przez smart TV czy, jak ja, przez podpiętego chromecasta.
Ale jak to nagrać w możliwie najlepszej jakości?
Zostaje wpuszczenie sygnału z komputera do gniazda Euro SCART.
Kupiłem przejściówkę VGA-SCART i HDMI-SCART, takie jak na zdjęciach. Te z HDMI mogą być kiepskie ze względu na konwersję sygnału.
Jeszcze nie przetestowałem bo dopiero konfiguruję komputer. Potrzebny jest jakiś starszy z gniazdem VGA. Ale starsze mają niewspierane już systemy jak XP, VISTA czy 7. 7 to np. ostatni system jeszcze wspierany przez np. Disney+ czy HBO Max. Netflix wymaga już 8.
Macie jakieś inne patenty na to?

Noo,  jeżeli coś się nawinie to obiecuję że przesłucham :)   Chociaż troszkę.
   A prawdziwą holofonię to robiła moja babka gdy dziadek wracał ze szwagrem z wędkowania.   Obaj po setce na karku ale lubili łowić ryby :)
Tzn. wędkować :)   Brali wędki, haczyki, robaki itd.....    Po czym jeszcze o sklep trzeba było zahaczyć,  bynajmniej nie wędkarski hehehehe
   No i wracali później z połowów.  Tzn.  wędki gdzieś w zanadzie zostały, robaki uciekły albo potopiły się, ryby jak zwykle nie brały,   wszystko zgodnie z planem :)   A babka taką holofonię robiła że żadna lampa jej nie podskoczy.