Audiohobby.pl

The Endless River - Pink Floyd

Chaos

  • 844 / 4992
  • Ekspert
10-11-2014, 01:11
jakie jest wasze zdanie o tej plycie? ma to sens? po co to komu? a moze fajnie ze dostalismy cos jeszcze?

WOY

  • 593 / 4653
  • Ekspert
10-11-2014, 18:34
Wiesz Chaos też jestem ciekaw.
No komu puściły nerwy i już kupił nowy Pink Floyd ?

Cypis

  • 2479 / 5039
  • Ekspert
10-11-2014, 20:59
Przesłuchałem.

Płyta mocno Gilmourowska choć, trzeba przyznać, że łączy dokonania całej grupy. Jeśli miałbym do czegoś porównywać to jest to "On The Island" z dodatkiem "Wish You Where Here".

Słucha się przyjemnie. Fanom się spodoba. Jednak na efekt efekt "wow" proszę nie liczyć.
Pzdr, Tomek
d(-_-)b

4m

  • Gość
11-11-2014, 09:32
Płyta mocno Gilmourowska choć, trzeba przyznać, że łączy dokonania całej grupy. Jeśli miałbym do czegoś porównywać to jest to "On The Island" z dodatkiem "Wish You Where Here".

Słucha się przyjemnie. Fanom się spodoba. Jednak na efekt efekt "wow" proszę nie liczyć.

Dopiero parę razy ją przesłuchałem, jeszcze mi się nie ułożyła, ale mogę już napisać, że właśnie nie jest gilmourowska, co mnie zaskoczyło, bo to przecież David ją robił na podstawie ścieżek, które nie weszły na The Division Bell. Słusznie nie weszły, bo to zupełnie inne oblicze zespołu, bliższe temu co zespół grał od połowy lat 70-tych, w jaki sposób tworzył utwory, niż oblicze zespołu z lat 90-tych, zespołu poszukującego sposobu na nowe brzmienie i jednocześnie zwarty album koncepcyjny. Ewidentnie jest to hołd dla Wrighta, czyli takie przygotowanie materiału Pink Floyd jakim chciał go wtedy ('93) słyszeć Wright. Z On The Island moim zdaniem bardzo mało ma wspólnego, Gilmour wyraźnie trzymał swoje ego na smyczy nie chcąc nawet odrobinę umniejszyć czy przykryć swoimi partiami udziału Ricka Wrighta. Nie ma co ukrywać - są to odrzuty, ale dobrze się stało, że materiał ujrzał światło dzienne. Ciekawy, choć z paroma dłużyznami, suplement do zwartego monolitu The Division Bell. Tak właśnie brzmiałby Pink Floyd, gdyby w 1993 Gilmour wycofał się z frontu do drugiego szeregu, jak miało to już wcześniej miejsce w historii zespołu.

gutekbull

  • 498 / 5850
  • Zaawansowany użytkownik
11-11-2014, 13:43
4m, Cypis =>
To może słuchaliście dwuch różnych płyt :-)
Mi się podoba.

4m

  • Gość
11-11-2014, 14:02
Płyta ta sama, lecz nawet ta sama płyta na różnych systemach odsłuchowych potrafi zabrzmieć zupełnie inaczej ;)

gutekbull

  • 498 / 5850
  • Zaawansowany użytkownik
11-11-2014, 14:57
4m

Ja należę do pokolenia ,które za najlepszą płytę kamandy Pinka Floda uważało  "The Dark Side of the Moon" (1973) ,
a nie powszechnie czczoną "The Wall" (1979)
Obecna płytka ,to taki trochę zlepek ,ale dziś i z tego radość ;-)

4m

  • Gość
11-11-2014, 17:26
Obecna płytka ,to taki trochę zlepek ,ale dziś i z tego radość ;-)
O, to to :) Cieszmy się i radujmy z tego materiału albowiem więcej nowych płyt Kamandy Pinka Floyda na tym świecie już nie będzie.

To nie tyle zlepek co powrót do sposobu tworzenia muzyki jak ten z lat 70-tych. Ja to słyszę tak, że chłopaki w 1993 wybierali pomiędzy powrotem do czasów zanim Waters zajął pozycję lidera (muzyka ilustracyjna) albo pójściem krok dalej w stosunku do A Momentary Lapse of Reason (ulepszenie struktury piosenkowej). Skorzystali z możliwości, że stać ich było na studio nagraniowe, nagrali jedno i drugie. Jak słychać znacznie ciekawsze rezultaty niż powrót do przeszłości dało pójście krok dalej w stosunku do A Momentary Lapse of Reason, więc ten materiał ukazał się w 1994 jako The Division Bell.

4m

  • Gość
12-11-2014, 08:37
Słuchałem znów wczoraj w łóżku, tym razem już na trzeźwo i na spokojnie. Płytą pożegnalną była z pewnością The Final Cut, a The Endless River jednak charakterem jest do niej bardzo blisko. Z wielu względów pokusiłbym się nawet o nazwanie jej The Final Cut 2. Pink Floyd bez wątpienia skończył się w 1994. Po The Division Bell nie można było tego stwierdzić, ale dopiero dziś, po wydaniu The Endless River, słychać jak bardzo w 1993 roku byli już starzy, zmęczeni, słabi, lecz chcieli raz jeszcze nagrać najlepszą płytę na jaką ich było stać. I nagrali :)

WOY

  • 593 / 4653
  • Ekspert
12-11-2014, 17:58
Bredzisz 4m nieziemsko.
Jeżeli ten gniot "The Endless River " przypomina Ci "Final Cut" to mamy inne płyty.
Floydzi skończyli się w 1994 r bo wydali ostatnią płytę i tyle.
Pożegnanie z 1983 r i wydanie prawie solowego albumu to było Watersa z zespołem a nie zespołu.
Chyba jednak wydaje Ci się że wytrzeźwiałeś.

4m

  • Gość
12-11-2014, 19:34
Floydzi skończyli się w 1994 r bo wydali ostatnią płytę i tyle.
Metallica skończyła się na Kill'Em All, a zobacz ile jeszcze później płyt nagrali... Na pewno więc nie jest tak, że zespół kończy się w chwili wydania ostatniej płyty. Znasz taki zespół The Beatles i ich album Let It Be? No właśnie.

colcolcol

  • 925 / 5288
  • Ekspert
13-11-2014, 08:32
Nie wiem czy do oceny takich bzdetów jakie dostajemy na nowej płycie PF konieczne jest "osłuchanie" i znajomość historii muzyki. Ilość informacji na "The Endless River" jest za mała do analizy.
Jestem na 101% pewien powstania fanklubu nowej płyty, obrony jej wartości, rozpisywania się na temat rzekomych smaczków z cyfrowej obróbki i niezmiernie ważnego dla całego świata przesłania, które ktoś odkrył w -nastej minucie, po trzydziestym przesłuchaniu. Tylko mnie to już n i e  b a w i.

4m

  • Gość
13-11-2014, 08:52
Ilość informacji na "The Endless River" jest za mała do analizy.
Od razu widać, że nigdy nie trenowałeś do programu 'Jaka To Melodia?' :)

colcolcol

  • 925 / 5288
  • Ekspert
13-11-2014, 10:41
Wydało się!  ;)
Do Pink Floyd mam ciepły stosunek, sentymentalny i w ogóle, ale taryfy ulgowej dzięki temu nie dostaną.
Pierwsze lepsze Beyond Sensory Experience - No Lights In Our Eyes, pokazuje w jakim kierunku mogliby polecieć z twórczą fantazją. Ale młodości odeszła ze skrzydłami i nigdzie już nie polecą.

4m

  • Gość
14-11-2014, 09:27


Jedyny kawałek, który powinni wypuścić po latach. Jak The Beatles zrobili z Free As A Bird - to byłoby naprawdę mocne, a nawet mocniejsze. Niestety... Klip delikatnie mówiąc to ten zły pink floyd. Ogólnie jednak wielkie, wielkie, wielkie brawa - louder than words :)